You successfully added to your cart! You can either continue shopping, or checkout now if you'd like.
Note: If you'd like to continue shopping, you can always access your cart from the icon at the upper-right of every page.
Wielu nie zgadza się co do tego, czy człowiek ma wolną wolę. Ta 26-stronicowa broszura pokazuje z Pisma Świętego, że wolna wola nie jest podstawową kwestią, ale raczej faktem, że Stwórca WŁASUJE wszystkie rzeczy i jest odpowiedzialny za wszystko, co posiada. Ma to bardzo interesujące implikacje prawne.
Category - Short Book
Wierzę, że ta broszura będzie pomocna w zrozumieniu suwerenności Boga i szeroko pojętej kwestii wolnej woli (wolnego wyboru). Wygląda na to, że każdy Chrześcijanin wierzy w suwerenność Boga we wszechświecie. Z drugiej strony ludzka teologia wydaje się zaprzeczać Jego suwerenności, gdy studiujemy ją w szczegółach. Teolodzy mówią nam, że Bóg jest suwerenny, ale z bliżej nieznanych powodów postanowił odstąpić od Swojej suwerenności, czyli kontroli nad Swoim stworzeniem po to, by dać człowiekowi wolny wybór.
Żeby skomplikować sprawy jeszcze bardziej, wielu wierzy, że jeden z czołowych Bożych aniołów zdecydował – z racji swojej wolnej woli, rzecz jasna, – że obali Boga. Ten Lucyfer, lub diabeł (w potocznej wersji) był również obdarzony wolną wolą i przekonał inne niezadowolone anioły, które z nieznanych powodów były zazdrosne, lub złe na Boga, by przyłączyły się do rebelii. W rezultacie panuje powszechne przekonanie, że zarówno ludzie, jak i anioły mają wolną wolę i mogą samodzielnie decydować o tym, czy grzeszyć, czy nie grzeszyć.
W Biblii czytamy, że człowiekowi powiedziano, by wybrał to, co prawe i odrzucił to, co złe. W Ks. Powtórzonego Prawa 30:19 czytamy:
19 Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładąc przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo,
A w Ks. Jozuego 24:15:
15 Gdyby jednak wam się nie podobało służyć Panu, rozstrzygnijcie dziś, komu służyć chcecie, czy bóstwom, którym służyli wasi przodkowie po drugiej stronie Rzeki, czy też bóstwom Amorytów, w których kraju zamieszkaliście. Ja sam i mój dom służyć chcemy Panu».
Człowiek posiada wolę, nie ma co do tego wątpliwości. Z racji jej posiadania jest wzywany do dokonania wyboru. Zasadnicze pytanie brzmi jednak, czy wola Boga ma na wolę człowieka wpływ innego rodzaju, niż poprzez perswazję.
Panuje powszechne przekonanie, że jeżeli człowiek ma w ogóle wolę, to musi być ona całkowicie wolna. To dość problematyczne przekonanie, które wydaje się być w opozycji do tego, co mówi nam Ew. Jana 6:44, że nikt nie może przyjść do Jezusa, jeżeli nie pociągnie go Ojciec. Konkordancja Stronga tłumaczy greckie słowo helkuo na „przywlec”. W Biblii króla Jakuba użyto słowa „przyciągnąć”. Ew. Jana 6:44
44 Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym.
Znajdziecie to samo słowo również w innych częściach Biblii, np. Jana 21:6:
6 On rzekł do nich: «Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie». Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć [helkuo].
Słowo helkuo jest tu użyte na opisanie wysiłku rybaków wyciągających sieci. W tych sieciach są ryby, które nie mają raczej wolnego wyboru by z niej uciec po tym, jak zostały schwytane. Ryby o tym nie wiedzą, ale my, obdarzeni wyższą inteligencją, tak. To samo słowo: helkuo znajdziemy też w Liście Jakuba 2:6,
6 Wy zaś odmówiliście ubogiemu poszanowania. Czy to nie bogaci uciskają was bezwzględnie i nie oni ciągną was [helkuo] do sądów?
Czy bogaci i mocarni prześladowcy pukają do twoich drzwi i mówią: „Masz wybór. My chcielibyśmy, żebyś przyszedł do sądu, bo chcemy cię pozwać”? Nie sądzę, by dawali oni komukolwiek opcję „wolnego wyboru” z prawem odmowy. Zakładają ci kajdanki i wloką do sądu. Takie właśnie jest znaczenie słowa helkuo w liście Jakuba 2: „wlec”. Ktoś wleczony nie ma raczej wolnego wyboru w tej sprawie. Może walczyć i krzyczeć, ale to nie on podjął decyzję. Ktoś o wyższym autorytecie zdecydował za niego i jest on zmuszony się temu podporządkować. Ew. Jana 12:32 głosi:
32 A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę [helkuo] wszystkich do siebie.
Jezus użył tu tego samego słowa: helkuo, które oznacza „przywlec”. Nie brzmi to tak, jakby ludzie mieli wiele do powiedzenia w tej sprawie. Innymi słowy, jeżeli wyrażenie „wlec” implikuje, że bogaci i wpływowi wloką cię do sądu lub, że sieć wywleka ryby z wody do łodzi, to ci, którzy są wleczeni, mają swoją wolną wolę uchyloną, unieważnioną przez wolę wyższego rzędu. Dlatego możemy stwierdzić, że gdy Jezus został nad ziemię wywyższony, to jest - podniesiony na krzyżu - przyciągnie On wszystkich ludzi do Siebie tak, jak zapowiedział.
Pytanie brzmi, jaki to ma związek z ideą wolnej woli. Słowo „wlec” nie dopuszcza raczej wolnej woli. Czy istnieje sposób na pogodzenie ze sobą tych stwierdzeń o suwerennej woli Boga z cytatami z Pisma, które każą nam wybierać? Nie możemy uznać, że fragmenty Pisma zaprzeczają same sobie. Musi istnieć sposób na pogodzenie ze sobą tych pozornie sprzecznych ze sobą cytatów.
Autor tej rozprawy stoi na stanowisku, że człowiek ma wolę, ale ta wola nie jest „wolna” w powszechnie przyjętym znaczeniu. Wolność człowieka podlega woli Boga. Wola człowieka opiera sie na autorytecie danym mu przez Boga, ale nie na suwerenności. Suwerenna wola Boża jest potężniejsza, niż wola człowieka. Wola człowieka łatwo poddaje się manipulacji przez tysiące czynników, które są poza jego kontrolą, poczynając od prostego faktu, że nie miał on żadnego wpływu na to, w jakiej urodził się: rodzinie, rasie, narodzie czy systemie religijnym. Po narodzinach jest kształtowany i uczony przez innych – szczególnie rodziców. Nauczanie i przewodnictwo rodziców kieruje wolą dziecka i kształtuje ją zgodnie z ich wolą.
Następnie dziecko idzie do szkoły, gdzie jego wola podlega wpływowi nauczycieli i rówieśników. Ponad tym wszystkim istnieje represyjna wola rządu, który wie, jak manipulować ludźmi, żeby uzyskać pożądany standard zachowań. Chodzi o to, że nasza „wolna wola” jest tak naprawdę sumą tysięcy manipulacji, które zagnieździły się w naszej podświadomości. Następnie wpływają one przez całe życie na naszą zdolność rozeznania i podejmowania decyzji. To, co uważamy za „wolną wolę”, nagle nie wydaje się już takie wolne, jakbyśmy chcieli.
Ludzkie manipulacje to jedno, ale co z wolą Boga w tym wszystkim? Czy Bóg manipuluje nami w jakikolwiek sposób, czy też pozostaje On na uboczu, a manipulowanie pozostawia mężczyznom i kobietom?
Wiemy, że Bóg uczy nas i prowadzi poprzez Swego Ducha. Jest na to zbyt wiele przykładów w Biblii, by próbować zaprzeczać. Gdy poddaje On nas – Swoje dzieci – dyscyplinie, czy nie manipuluje wówczas naszą wolą, byśmy dostosowali się do Jego woli? Gdy prawo grozi sądem za nieposłuszeństwo, czy to nie jest przymus? Czy ten przymus nie nakłada ograniczeń na „wolną wolę” człowieka?
Gdy podejmujemy decyzję w oparciu o ograniczoną wiedzę, czy Bóg nie może jej zmienić poprzez objawienie, czy też słowa wiedzy? Saul zamierzał prześladować Chrześcijan w Damaszku (Dzieje 9), jednak Bóg zainterweniował i dał mu wiedzę o Sobie. To zmieniło wolę Saula i nawrócił się on do Chrystusa. Bóg nie stał tego dnia na uboczu, nie był bezradny wobec „wolnej woli” Saula. To rodzi ważne pytanie: jeśli Bóg mógł odmienić serce Saula poprzez akt Swej suwerennej woli, to dlaczego nie zrobi tego z wszystkimi ludźmi? Czy nie mógłby On nawrócić wszystkich ludzi do Siebie drogą takiego samego objawienia? W kożcu jedynym powodem tego, że ludzie nie kochają Jezusa Chrystusa jest fakt, że Go jeszcze nie znają.
To oczywiste, że Bóg nie objawia Siebie wszystkim ludziom tak, jak się objawił Saulowi. Nie jest naszą sprawą kwestionowanie woli Boga w tej dziedzinie, lecz warto próbować zrozumieć, dlaczego objawia się On jednym ludziom, ale nie wszystkim. W Ew. Jana 6:3 czytamy:
37 Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę.
Kogokolwiek Ojciec dał Chrystusowi, ten przyjdzie do Niego. Skąd to wiemy? Bo wola Boga opiera się na Jego sile. Bóg jest zdolny działać na ziemi zgodnie ze Swoją wolą. Nie jest bezradny wobec woli człowieka. Posiada większą moc, inteligencję i suwerenność, niż jakikolwiek człowiek lub istota duchowa. Powody, dla których Bóg nie objawił się wszystkim ludziom w tym wieku, wykraczają poza zakres tej publikacji, lecz faktem jest, że Jego suwerenna wola nie jest w żadnym stopniu ograniczona, czy też hamowana przez wolę człowieka – nawet w kwestii osobistego zbawienia. Bóg mógłby natychmiast sprawić zbawienie wszystkich ludzi poprzez pojawienie się i ujawnienie Siebie.
Ci, którzy decydują się przyjść do Chrystusa drogą „wolnego wyboru” to ludzie, którym objawił się Ojciec. On objawia Siebie tym, którzy zostali dani Jezusowi Chrystusowi mocą Jego wcześniejszej woli. „Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie”. Gdzieś tam za sceną jest Ktoś, kto wezwał tych ludzi i się im objawił. Stąd, w odpowiedzi mówią: „chcę przyjść do Chrystusa”. Myślą może, że to dzieje się z ich własnej woli, a jednak Bóg odgrywał tajemną rolę w tle, pozostając anonimowym.
To nie jest omijanie woli człowieka. Jednak stawia to wolę człowieka w pozycji podporządkowanej woli Boga. Gdy Bóg objawia Siebie człowiekowi, człowiek odkrywa, że jest On nie do odparcia. Człowiek chce wierzyć w takiego Boga i robi to z własnej, ludzkiej woli. Ta wola nie jest całkowicie wolna, ale istnieje i stanowi ważny czynnik.
By użyć odwrotnego przykładu, gdy jakiś człowiek w odległej części świata nigdy nie słyszał o Bogu, a Bóg nigdy mu się nie objawił, to trudno twierdzić, że odrzucił on Boga z własnej wolnej woli. Można natomiast stwierdzić, że Bóg postanowił nie objawić się mu w obecnym wieku. Jak wiemy z innych pism, Bóg objawi Siebie wszystkim ludziom we właściwym czasie. Nie postanowił On torturować większości ludzi w ogniu piekielnym w nieskończoność, jak nauczają zatwardziali Kalwiniści. Kalwin miał częściowe objawienie w kwestii suwerenności Boga, ale nie otrzymał on objawienia na temat odnowy wszystkich rzeczy. Zatem jego nauczanie było niezrównoważone i przedstawiało Boga, jako potwora bez serca.
Kogo Bóg wybrał, by mu się objawić, ten przyjdzie do Niego z własnej woli. Bóg pokieruje jego krokami tak, by taki człowiek przybył do Niego wcześniej, czy później.
Ponieważ Bóg nie wpływa na ludzką wolę bezpośrednio, to łatwo przychodzi człowiekowi uwierzyć, że jego wola jest wolna. Trzymamy się tej iluzji wolnej woli w naszej niedojrzałości. Gdy zaczynamy dojrzewać i rozumieć, kim jest Bóg, to widzimy, że On naprawdę jest Suwerenem wszechświata. Potem zaczynamy rozumieć, że nasza wola jest jedynie odpowiedzią na Jego wolę. Im bardziej Go poznajemy, tym bardziej staje się On suwerenny w naszych oczach.
Nasuwa się pytanie: dlaczego ludzie czują potrzebę kwestionowania suwerenności Boga i tworzą ideologię swojej własnej wolnej woli? Co stoi za tą potrzebą kwestionowania Bożej suwerenności? Co jest tym silnym motywem, który sprawia, że ludzie czują się absolutnie zobligowani do utrzymania przekonania o swojej wolnej woli, a bez niej ich świat się rozpada? Istnieją trzy bazowe motywy.
Pierwszym elementem jest ludzka duma i ludzka potrzeba wykazania się w celu uzyskania zbawienia. Człowiek pragnie przekonać Boga, że to on sam, z własnej inicjatywy zwrócił się do Niego tak, by Bóg był zadowolony z tej ludzkiej decyzji. Innymi słowy człowiek mówi: „Mam jakiś udział w swoim zbawieniu. Jest to skoordynowany wysiłek Boga i mój. Bóg nie byłby w stanie niczego zrobić beze mnie tak, jak i ja nie mogę zrobić niczego bez Boga”.
Wiele słyszymy o tym skoordynowanym wysiłku. Oczywiście, nasza wola powinna być w zgodzie z Jego wolą. Mam następujące pytanie: Któż to zaszczepił tą ideę kooperacji z Bogiem w naszych sercach? Czy moglibyśmy tego dokonać bez jakiejś wcześniejszej akcji ze strony Boga? Czy moglibyśmy przyjść do Boga bez przewodnictwa i przyciągania przez Ducha Świętego? Nie sądzę, by tak było. A przecież celem Ducha Świętego jest danie nam objawienia, pod wpływem którego nasza wola będzie „współdziałała” z Bogiem.
I tak chrześcijańscy wierni nie mają powodu do dumy ze swojej własnej decyzji, gdy postanowili podążać za Chrystusem. Powinni oni raczej okazywać wdzięczność za to, że wezwał ich Duch Święty. Nie powinni się również czuć znieważeni, jeżeli Bóg wezwie innych w tym nadciągającym wieku.
Drugim motywem, stojącym za ideologią wolnej woli jest fakt, że Adamowe ego ma się dobrze i jest bardzo żywe. Ego pragnie utrzymać się i przetrwać, nie chce umrzeć. To nasza cielesna psychika, która używa naszego ego, skupionego na nas samych. Czyni ona wolę człowieka sprawcą jego wszystkich decyzji. Człowiek staje się miarą wszystkich rzeczy, jak powiadają filozofowie. Zasadniczo jego rdzeniem jest humanistyczny pogląd na świat.
Psyche, cielesny umysł, który odziedziczyliśmy po Adamie ma silny instynkt samozachowawczy. Nie chce być ukrzyżowany z Chrystusem. Chce żyć i realizować swoją wolę w naszym życiu. Ludzka wola jest naczelnym wyrazem tzw. „starego człowieka” (Rz.6:6). Ci wszyscy, którzy są mocno przywiązani do idei „wolnej woli” zapewne nie zdają sobie sprawy, że to ten „stary człowiek” w nich walczy o przetrwanie. Stąd, odmówić czyjejś woli wolności jest nie do pomyślenia. Jednak w rzeczywistości taki stan umysłu jest charakterystyczny dla stanu cielesności a nie dla duchowości.
Trzecią i może najważniejszą przyczyną istnienia idei wolnej woli jest potrzeba wyjaśnienia zła na świecie w sposób, który nie obciąża za to Boga. Innymi słowy, (jesteśmy pytani) dlaczego suwerenny Bóg pozwala na całe to ludzkie cierpienie? Ludzie przywołują wszystkie te straszne wydarzenia, które miały i nadal mają miejsce. Jeżeli Bóg jest naprawdę suwerenny, to dlaczego nie zrobi czegoś dla rozwiązania problemów tego świata? Przecież nie można Go za nie winić! To źli ludzie są winni a nie Bóg.
Chrześcijańscy teologowie i filozofowie proponują rozwiązanie tej kwestii na dwa główne sposoby. Jedni mówią, że tak naprawdę nie rozumieją, w jakim celu Bóg zezwala na zło, ale wiedzą, że „Bóg … współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8:28). Inaczej mówiąc, Bóg tworzy zło (Iz 45:7; Amos 3:6), ale ostatecznie zawsze w dobrym celu.
Drugie rozwiązanie to teoria, że Bóg tak naprawdę nie jest odpowiedzialny, że za zło odpowiedzialni są ludzie i/lub diabeł, który ich inspiruje. Ten pogląd utrwala ideę suwerenności ludzi lub diabła i stawia Boga w pozycji obserwatora i pomocnika ludzkości, o ile poproszą Go oni o pomoc.
Ktokolwiek inicjuje akcję, ma większą wolę. Jeżeli człowiek musi zainicjować akcję, a Bóg może jedynie reagować, odpowiadać na modlitwy człowieka, to znaczy, że wola człowieka jest większa niż wola Boga. W efekcie człowiek manipuluje Bogiem, Bóg dostosowuje się do woli człowieka. Tak naprawdę wszystko to sprowadza się do następującej kwestii: kto jest Bogiem? Człowiek czy Stworzyciel?
Jeżeli Bóg inicjuje akcję, a człowiek odpowiada, to Bóg jest wciąż Bogiem. Lecz, gdy Bóg jedynie odpowiada, to człowiek jest swoim własnym bogiem, a Stwórca jest jego wszechmocnym, ale posłusznym sługą.
Jeremiasz miał na ten temat coś do powiedzenia (Jr 31:18)
18 Usłyszałem wyraźnie skargę Efraima: "Ukarałeś mnie i podlegam karze jak nieoswojone cielę. Spraw, bym powrócił, a wtedy powrócę, bo jesteś Panem, Bogiem moim.
Pod natchnieniem Ducha Jeremiasz porównuje Efraima do wołu ciągnącego pług, który jakby błagał swego pana, by nawrócił go w innym kierunku. Nawrócić się znaczy wyrazić skruchę, zmienić kierunek. Lecz wół nie może nawrócić dopóki jego pan go nie pokieruje. Innymi słowy, to oracz jest odpowiedzialny za pokierowanie wołem. Tym szczególnym wołem jest pokolenie Efraima (Pwt 33:17).
Bóg jest wyraźnie zobrazowany jako Ten, który „trzyma lejce”. To On sprawuje kontrolę nad wołem. Jeremiasz pokazuje nam, że to Bóg inicjuje wszystko – inaczej nic nie byłoby osiągnięte. I tak, wola wołu reaguje na wolę jego pana.
Jeremiasz (17:14) ponadto mówi nam
14 Uzdrów mnie, PANIE, bym się stał zdrowym; ratuj mnie, bym doznał ratunku. Ty bowiem jesteś moją chlubą.
I znów prorok pokazuje nam, że to Bóg inicjuje działanie. Nikt z nas nie zostanie zbawiony dopóki Bóg najpierw czegoś nie zrobi, żeby uruchomić reakcję człowieka. Nikt nie może przyjść do Ojca, jeżeli Ojciec go nie przywlecze. Jeśli Bóg zarządził jakieś wydarzenie od początku świata (możesz to nazwać predestynacją); jeżeli zdecydował On i przesądził o czymś z góry, to to się wydarzy, LECZ będzie to wyglądało na wydarzenie naturalne lub wywołane wolą człowieka.
I znowu - kto sprawia i co jest tego efektem? Cielesny człowiek nie jest w stanie zapoczątkować niczego dobrego. „Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro” (Rz 7:18). Jakub 1:17: „Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępują z góry”. Jeden z najwspanialszych darów, jaki może nam ofiarować Bóg, to dar nawrócenia. Rzymian 2:4: „dobroć Boża chce cię przywieść do nawrócenia”. Gdy Bóg kieruje nas ku nawróceniu i zaczyna przyciągać nas do Ojca, to powinniśmy przestać przypisywać takie wielkie znaczenie naszej ludzkiej woli w tej kwestii (skruchy). Powinniśmy raczej głosić chwałę i dziękować Bogu za Jego dobroć i perfekcyjny dar.
Jeżeli Bóg nas nie nawróci – co spowodowałoby nasze nawrócenie się do Niego – to nie ma sposobu, żebyśmy choćby chcieli w Niego uwierzyć. Dlatego sam fakt, że masz w swoim sercu pragnienie poznania Boga jest dowodem, że On już coś zrobił z twoim sercem. Nie ma powodu wątpić i zastanawiać się, czy Bóg naprawdę cię powołał. Oczywiście cię powołał! Gdyby było inaczej, nie byłbyś zainteresowany poznaniem Boga, a nawet przeczytaniem rozprawy takiej, jak ta.
Jeśli Bóg wlecze cię do Siebie i objawia ci się, powodując twoje nawrócenie do Niego, czy twoja reakcja jest owocem „wolnej woli”? Człowiek zawsze chciałby sobie przypisać zasługę za nawrócenie, uznanie Jezusa Chrystusa za swojego Zbawiciela tak, jakby zbawienie zależało od jego osobistej decyzji, bazującej na wolnej woli. Dla wielu teologów jest to jedyna rzecz, która legalizuje zbawienie. Wierzą oni, że jeśli Bóg korzysta z prawa i wpływa w jakikolwiek sposób na decyzję człowieka, to w jakiś sposób jest to przeciwne naturze Boga. Jednak taka teologia jest tylko ludzkim filozofowaniem, gdyż nigdzie w Piśmie nie ma takiej nauki. Termin „wolna wola” nawet nie pojawia się nigdzie w Piśmie. Jest to wyłącznie ludzka tradycja. Ew. Jana 1:11-12 głosi:
11 [Słowo] Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. 12 Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego:
Jak dotąd brzmi to tak, jakby człowiek miał wolną wolę. Jednak Jan kontynuuje w wierszu 13:
13 którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili.
Sprawia to nie wola ciała, nie wola człowieka, ani jego rodowód. Sprawia to wola Boga. Spośród wszystkich autorów Pisma Jan świadczy najbardziej o suwerenności Boga. Czy Jan nie był świadomy debaty na temat wolnej woli? Był, bo te kwestie była wówczas tematem równie gorącej debaty, jak i w czasach współczesnych.
Istniały wówczas trzy judejskie szkoły. Esseńczycy wierzyli, że Bóg jest całkowicie suwerenny. Saduceusze wierzyli, że człowiek ma totalnie wolną wolę. Faryzeusze byli pośrodku, wierząc, że Bóg pomaga ludziom czynić dobro. Te same szkoły myśli przetrwały do naszych czasów i debaty były kontynuowane w każdym seminarium.
Bóg dokonuje wszystkiego zgodnie z zamysłem Swej woli. Efezjan 1:11 głosi:
11 W Nim dostąpiliśmy udziału my również, z góry przeznaczeni zamiarem Tego, który dokonuje wszystkiego zgodnie z zamysłem swej woli.
Żeby uwolnić Boga od wszelkiej odpowiedzialności za zło tego świata, wielu współczesnych chrześcijańskich teologów odczuwa potrzebę odebrania Mu suwerenności. Najpierw czynią z suwerenności atrybut Boga, a potem odbierają Mu go niemal w całości na rzecz diabła i człowieka. Logiczną konkluzją ideologii wolnej woli jest pozbawienie Boga suwerenności i pozostawienie Go w stan totalnej niemożności uczynienia czegokolwiek, oprócz biernego stania z boku i grożenia ludziom ogniem piekielnym. Stoi tam i ma nadzieję, i ma nadzieję, i ma nadzieję, że ktoś Go usłyszy, ale w gruncie rzeczy nic nie może zrobić. Nic dziwnego, że tylu Chrześcijan żyje w strachu przed diabłem zamiast żyć przez wiarę w Boga. Chociaż wyznają wiarę w Boga ustami, wracają do domu wierząc, że Bóg bardzo potrzebuje pomocy do osiągniecia Swoich celów na ziemi.
Myślę, że większość ludzi zgadza się, że Bóg nie musiałby postępować w ten sposób, gdyby nie wybrał tego na początku. Ale większość z nich twierdzi, że Bóg postępuje w ten sposób, ponieważ, z jakichś tajemniczych powodów, nieobjaśnionych w Biblii, musi On zapewnić człowiekowi wolną wolę. Niektórzy posuwają się tak daleko, że upierają się przy suwerenności aniołów. Pamiętaj, uczy się nas, że diabeł zgrzeszył z własnej wolnej woli. I tak oto Bóg w znacznej mierze wykluczony jest z własnego uniwersum przez upadłe anioły, kierujące się swoją wolną wolą w sferze duchowej i ludzi, kierujących się swoją wolną wolą w świecie materialnym.
Wizja Boga stojącego z boku, załamującego ręce i mającego nadzieję, że ludzie nawrócą się do Niego wydaje mi się całkowicie niewiarygodna. Miałby On stać desperacko bezradny, gdy rzeczy nie dzieją się zgodnie z Jego wolą, podczas gdy diabeł nie ma takich ograniczeń. „Diabeł mnie zmusił”, ponieważ (mówią niektórzy) diabeł nie jest dżentelmenem, a Bóg jest. Bóg ustanowił zasady ograniczające jego samego i Jego wolną wolę w sprawach ludzi, i dlatego nie może zrobić nic, żeby wpłynąć na ich decyzje. Jednak niektórzy twierdzą, ze diabeł ma wolną wolę nawet, jeśli Bóg jej nie ma. Diabeł nie ustanowił dla siebie żadnego zestawu zasad i może wymuszać na innych swoją wolę.
Gdy Duch Boży zamieszka w twoim ciele i nadal grzeszysz, to grzeszysz z własnego wyboru, czyż nie? Jednak, gdy diabeł zamieszka w twoim ciele i nadal grzeszysz, to nagle nie masz wolnej woli - to diabeł cię zmusza do grzechu. Dlaczego? Wmawia się nam, że diabeł może uchylić naszą wolną wolę, ale Bóg nie może. Nie uważasz, że coś jest nie tak z takimi naukami? Nic dziwnego, że diabeł na koniec wygrywa i pociąga za sobą co najmniej 99% ludzkości.
Czy Bóg abdykował, a diabeł przejął Jego suwerenność? Czy takiemu Bogu służymy? Kiedy zatrzymamy się na chwilę, by to przemyśleć, to okazuje się, że trzymanie się poglądu o nienaruszalnej wolnej woli człowieka kreuje dość przerażającą sytuację w świecie, bo gdy Bóg przebywa na „linii bocznej” i nie może przeważyć wolnej woli człowieka, to jakże Bóg może prorokować o czymkolwiek? Napisano nawet książki, które podzielają to założenie. Czytamy w nich: „Tak jest, nawet Bóg nie wie, co się wydarzy, gdyż człowiek i diabeł jeszcze nie pojęli decyzji”. Ich autorzy twierdzą, że Bóg nie ma kontroli nad sytuacją i w związku z tym nie jest On wszechwiedzący.
No cóż, być może ich bogowie nie wiedza wszystkiego, lecz mój Bóg wie. Nie służymy temu samemu Bogu.
Może zadalibyśmy sobie pytanie: ile wolnej woli miał apostoł Paweł, gdy został nawrócony? Zobaczył Światłość i upadł, światło zaświeciło mu w oczy i głos z nieba przemówił do niego. Postaw się w jego sytuacji. Czy odpowiedziałbyś „nie”? Paweł nazwał siebie pierwszym (największym) z grzeszników w 1 Liście do Tymoteusza 1:15. Bóg zbawił pierwszego z grzeszników przez powalenie go na ziemię, powołanie go i oświadczenie, że „odtąd będziesz podążał za Mną”, całkowicie uchylając wolną wolę Pawła. Można to potraktować, jako wyjątek od reguły. Jednak zadaj sobie pytanie: co by się stało, gdyby Bóg postąpił tak samo z każdą ludzką istotą na świecie? Ilu nie-chrześcijan byłoby dzisiaj na świecie?
Jeśli zasada wolnej woli została ustanowiona od początku świata, to najwyraźniej Bóg zawiesił ją w przypadku apostoła Pawła. To nie fair. Jak ktoś ma uwierzyć, że Bóg chce naprawdę zbawić całą ludzkość, gdy objawia się On tylko nielicznym? Jeśli Bóg naprawdę umiłował ludzkość, czyż nie powinien postąpić z wszystkimi ludźmi tak, jak z Pawłem? Oczywiście, że tak. I zrobi tak w stosownym czasie tak, jak wyjaśniłem to w swojej książce, zatytułowanej: Jubileusz Stworzenia (https://gods-kingdom-ministries.net/teachings/books/creations-jubilee/).
Istotą sprawy jest to, że gdyby Bóg zechciał zbawić wszystkich tamtego dnia, mógłby to zrobić bez trudu, zastosowawszy metodę nawrócenia Pawła. Mógłby powalić wszystkich na kolana i powiedzieć: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz”. Kto by się Mu przeciwstawił? Pomyśl tylko o wydarzeniach o mniejszym wymiarze. Za każdym razem, gdy widzimy rzeczywiste odrodzenie wiary w trakcie zgromadzenia, gdzie Duch Święty oddziałuje z mocą, widzimy ludzi nawracających się do Boga i żałujących za grzechy. Dlaczego więc Bóg ciągle tak nie działa? Nie mielibyśmy wówczas tylu problemów na świecie. Jednakże Bóg postanowił inaczej.
Gdy świeccy ludzie twierdzą, że nie wierzą w Boga, który pozwala, by tyle zła istniało na świecie, w pewnym stopniu mają rację, gdyż Bóg mógłby rzeczywiście powstrzymać zło w dowolnej chwili. Kościół nie lubi jednak tego argumentu. Ich wytłumaczenie problemu opiera się na argumencie, że Bóg nie jest odpowiedzialny, gdyż jest On w zasadzie bezradny. Jednakże bądź pewny jednego: Bóg nie jest bezradny. Bóg jest suwerenny i może On odwrócić skutki zła w dowolnej chwili. Często jest tak, że świat jest bardziej usprawiedliwiony w swoich wierzeniach niż Kościół, bo świat przynajmniej zakłada, że Bóg musi być faktycznie suwerenny, jeśli jest Bogiem. Kościół nie raz próbuje rozwodnić kwestię suwerenności Boga do tego stopnia, że kreuje wizerunek totalnie bezsilnego i bezradnego niebiańskiego giganta.
Pozbawienie Boga suwerenności nie rozwiązuje kwestii istnienia zła, rozwiązuje ją zrozumienie tego, dlaczego Bóg postępuje tak, jak postępuje. Zrozumienie rzeczywistego rozwiązania problemów tego świata wymaga rozległych studiów i pracy dla jak najlepszego poznania natury Boga.
Biblia uczy całkiem jasno, że wszyscy ludzie będą zbawieni, „lecz każdy według własnej kolejności” (1 Kor 15:20-28). Osobiście nie wiem, dlaczego Bóg wybrał mnie w obecnym czasie i nawrócił mnie do Siebie, podczas gdy czeka na nadchodzący wiek by nawrócić do Siebie innych. Jest to kwestia woli Boga. Jednak Pismo wyjawia wiele razy, że w końcowym wieku nastąpi pojednanie ludzkości i, że celem Jego sądu jest skorygowanie ludzi a nie karanie ich w nieskończoność. Tam, gdzie Pismo mówi o „wiecznym” sądzie występuje greckie słowo „aionian”, czyli „odnoszący się do pewnego wieku”. Nie oznacza to nieskończoności. Dalsze informacje w tej kwestii zawiera moja książka, zatytułowana: „Wyroki Bożego Prawa” (https://gods-kingdom-ministries.net/teachings/books/the-judgments-of-the-divine-law/).
Wiemy, że każdy grzech traktowany jest jak dług. Gdy grzeszymy, zaciągamy dług wobec prawa. Prawo określa prawne zobowiązania w ten sposób, że jeśli zgrzeszysz wobec swoich bliźnich to jesteś im winny restytucję (wyrównanie strat, zadośćuczynienie). Dlatego grzech jest długiem. Dlatego Jezus uczył swoich uczniów modlitwy: „i przebacz nam nasze winy [długi], jak i my przebaczamy tym [dłużnikom], którzy przeciw nam zawinili” (Mt 6:12). W wersji Łukasza brzmi to: „i przebacz nam nasze GRZECHY, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini [JEST NASZYM DŁUŻNIKIEM]”(Łk 11:4). Bóg określa grzech w kategoriach długu.
W ludzkim sposobie myślenia dług (grzech) trwa w nieskończoność. Kara zawsze jest wieczysta. Ale Boże prawo nie działa w ten sposób. (I są ludzie, którzy mają czelność twierdzić, że Bóg Starego Testamentu jest niemiłosierny i obojętny!). Jesteśmy, jak ten człowiek z Ew. Mateusza 18, który zaciągnął dług na 10 tysięcy talentów i nie miał go z czego spłacić. I tak ten człowiek, jego żona, dzieci i wszystko, co posiadał zostało sprzedane na spłatę długu.
23 Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. 24 Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. 25 Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać.
Przemyśl to. Adam otrzymał żonę, dzieci i władzę na całej ziemi. To było „jego mienie” – cała ziemia. Kiedy zgrzeszył, jego mienie zostało sprzedane grzechowi i grzech posiadał weksel do czasu, gdy Chrystus odkupił ten dług. Ponieważ Chrystus spłacił nasze długi (weksle), staliśmy się Jego sługami (Rz 6:18) tak, jak nazwał się Paweł w Liście do Rzymian 1:1
1 Paweł, sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej.
Dłużnik w powyższej przypowieści uzyskał ułaskawienie, gdy poprosił o litość. Po czym stracił je, gdy odmówił darowania długów swoim dłużnikom; bo jakim sądem osądzamy innych, tak i nas osądzą (Mt 7:1,2).
Wierzący będą zbawieni, „lecz tak jakby przez ogień” (1 Kor 3:15). Jezus powiedział, że niektórzy Jego słudzy otrzymają „małą chłostę” (kilka uderzeń) a inni „wielką chłostę” (wiele uderzeń) zależnie od tego, w jakiej mierze znali Jego wolę (Łk 12:45-48). Nie oznacza to, że stracą oni swoje zbawienie, jednak będą pociągnięci do odpowiedzialności w czasie sądu Wielkiego Białego Tronu, gdy wszyscy umarli zmartwychwstaną – niektórzy do życia a inni na osądzenie (potępienie) (J 5:28,59).
Przypowieść o dłużniku jest tym samym niekompletna, ponieważ jej celem było ostrzeżenie wierzących, że powinni oni darować winy (długi) swoim bliźnim, winowajcom tak, jak i Bóg odpuszcza nam nasze przewinienia przeciw Niemu.
Jak długo trwał dług sługi z przypowieści w Ew. Mateusza 18? Istnieje Rok Jubileuszowy, który limituje wierzytelności za długi. Tak stanowi prawo Boga. My nie mamy ani autorytetu (uprawnień), ani suwerenności, która dałaby nam prawo do zadłużenia się do tego stopnia, by Rok Jubileuszowy nie był w stanie nas od takiego długu uwolnić. Nie mamy takiego prawa, ani nigdy nie mieliśmy takiego autorytetu, ponieważ nie jesteśmy właścicielami samych siebie. Nie jesteś swoim właścicielem. Masz ograniczoną władzę (autorytet) nad sobą samym a nawet, gdy zawrzesz małżeństwo, oddajesz jej część współmałżonkowi.
Ostatecznie wszelka własność pochodzi od Boga. Bóg posiada, a my mamy ograniczony autorytet. Gdy mówimy o własności, jak w przypadku ziemi, czy domu, musimy uznać, że w oczach Boga tak naprawdę nie posiadamy prawa własności. Bóg jest właścicielem całej ziemi (Kpł.25:23: Nie wolno sprzedawać ziemi na zawsze, bo ziemia należy do Mnie, a wy jesteście u Mnie przybyszami i osadnikami.) Mamy nad ziemią autorytet, który jest ograniczony przez suwerenność Boga i Jego prawa. Bóg stworzył prawo, które limituje naszą odpowiedzialność za dług. Gdy zaciągamy dług, jest określony czas na jego spłatę. Ale jest również Rok Jubileuszowy, który ogranicza nasze zobowiązania za wszystkie długi.
Dzieje się tak z woli suwerennego Boga. Pociesza mnie myśl, że przy całym tym ogromie zła i grzechów popełnianych przez tylu ludzi, nie ma różnicy, czy są winni sześć, czy sześć milionów dolarów. Rok Jubileuszowy obejmuje wszystkie takie przypadki. Nie ma takiego długu, którego nie anulowałby Rok Jubileuszowy. Jubileusz anuluje zarówno dług w kwocie sześciu, jak i sześciu milionów dolarów jednym pociągnięciem pióra. To się nazywa Boże prawo, Jego prawo pełne jest litości.
Stawiamy teraz pytanie: czy Bóg mógłby zbawić każdego człowieka tym samym sposobem, jakim zbawił Pawła? Albo inaczej: czy zasada wolnej woli została odłożona na bok w przypadku Pawła? Czy Paweł został potraktowany na zasadach preferencyjnych? Jeśli Bóg zademonstrował Swą zdolność do nawrócenia „szefa grzeszników” i sprawienia, że Paweł żałował za swoje grzechy to, dlaczego nie robi tego częściej? Jeżeli Bóg nie korzysta ze Swej suwerenności i nie zbawia każdego już teraz tak, jak w przypadku Pawła to, kto jest odpowiedzialny za wszystkie zgubione dusze?